24 listopada 2014

Rozdział Pierwszy


Zatrzepotałam rzęsami, dając sobie kilka sekund, ale przyzwyczaić się do światła, które wpadało do pokoju, przez szparę w zasłonach. Jęknęłam głośno, przecierając moje zmęczone oczy, chcąc tylko spać dalej. Spojrzałam w kierunku kominka i uśmiechnęłam się widząc Piernika, mojego grubego kota, który przewrócił się na bok. Musiałam zasnąć podczas oglądania "Pamiętnika", bo telewizor nadal był włączony. Usiadłam przeciągając się i ziewnęłam. Spanie na kanapie, nie było dobrym pomysłem, bo jest ona cholernie niewygodna. Moje łopatki bolały i coś strzyknęło w mojej szyi.

Wstałam powoli, żeby nie zakręciło mi się w głowie. Weszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę, aby znaleźć coś na śniadanie, ale lodówka była pusta; Musiałam zapomnieć zrobić zakupy na ten weekend. - Cholera. - Mruknęłam do siebie i zaczęłam rozglądać się po kuchni, szukając czegoś jadalnego.

W szafce znalazłam jedynie jedzenie dla kota. Włożyłam kilka herbatników do miski Piernika, a następnie postawiłam ją na podłodze. Kociak leniwie przytoczył się do kuchni i zaczął jeść, mlaskając cicho. Przysięgłam sobie, że to ostatni raz, kiedy jestem o niego zazdrosna.

Pobiegłam do sypialni, przebrałam się w legginsy i koszulkę z napisem "OBEY". Spięłam moje ciemne, falowane włosy w niechlujny kok. Wciągnęłam parę podartych Conversów na nogi i wyszłam z mojej sypialni. Chwyciłam klucze, które leżały na blacie kuchennym i wyszłam z mieszkania, zamykając za sobą drzwi. Zbiegłam na dół, po długich drewnianych schodach, uśmiechając się do kilku ludzi, których spotkałam. Dotarłam na dół schodów i ruszyłam przez hol.

Uśmiechnęłam się, kiedy zauważyłam kobietę w średnim wieku i chłopaka, który wyglądał na mój wiek. Prawdę mówiąc był przystojny, niesamowicie przystojny. Mogę się założyć, że dziewczyny rzucają się na niego, gdziekolwiek pójdzie.

Kobieta uśmiechnęła się serdecznie, a chłopak tylko patrzył przed siebie, jakby w ogóle mnie nie zauważył. Ona trzymała go za rękę i ścisnęła ją lekko, przez co on również uśmiechał się do mnie. Posłałam im ostatni uśmiech i wyszłam na ulicę. Chłodny wiatr uderzył we mnie, kiedy przeszłam przez drzwi, rozwiewając moje długie, brązowe włosy. Rozejrzałam się, sprawdzając czy nie nadjeżdża żaden samochód i przeszłam na chodnik, po drugiej stronie ulicy.

Doszłam do supermarketu, omijając po drodze duże kałuże na nudnym bruku. Chwyciłam najbliższy koszyk i zaczęłam przyglądać się półkom, szukając tego co potrzebne. Wzięłam mleko, płatki, pieczywo, mało, owoce, warzywa, wodę, red bulla itp. Z pełnym koszykiem udałam się do kasy. Czekałam kilka minut, a następnie zapłaciłam za zakupy, kiedy nadeszła moja kolej. Uśmiechnęłam się do kasjerki i wzięłam moje torby z zakupami. Wyszłam ze sklepu i zrobiłam dokładnie to co przedtem; Rozejrzałam się w obie strony, sprawdzając, czy mogę bezpiecznie przejść na drugą stronę.

Gdy przeszłam przez ulicę, uśmiechnęłam się do człowieka, stojącego przy bramie, który odwzajemnił serdecznie uśmiech - Panna Mayers. - Skinął uprzejmie głową. Biorąc pod uwagę fakt, że tak naprawdę to tylko zwykły blok, personel był niesamowity. Traktowali nas jak mieszkańców ekskluzywnego hotelu.

- Hej, Henry. - Uśmiechnął się, słysząc to, jak gdyby się tego nie spodziewał. Ugh, naprawdę? Otworzył mi drzwi i weszłam do holu, mrucząc cicho. - Dziękuję. - Kobieta którą widziałam wcześniej, stała teraz przy recepcji, czekając na klucz do swojego mieszkania.

- Pokój 23. - Powiedziała pani w recepcji, wręczając jej klucz i liczne papiery. Kobieta podziękowała jej i rozejrzała się po holu, zastanawiając się gdzie może znaleźć dany pokój.

- Hej. - Powiedziałam, a ona spojrzała na mnie z uśmiechem. - Pani pokój znajduje się obok mojego. Mogę panią tam zaprowadzić. - Uśmiechnęłam się. Moje mieszkanie miało numer 22, więc byłyśmy właściwie sąsiadkami. Apartamenty te różniły się od normalnych mieszkań i zajęło mi trochę czasu, zanim się do tego przyzwyczaiłam. Było tu właściwe jak w hotelu; Te wszystkie numery pokoi, człowiek, który otwiera bramę, recepcja w holu.

- Och, tak, proszę. - Powiedziała, biorąc klucz do pokoju. Wyciągnęła do mnie dłoń, położyłam torby z zakupami na marmurowej podłodze i również podałam jej rękę. - Pattie. - Przedstawiła się.

- Courtney. - Uśmiechnęłam się ciepło, tak samo jak ona. Uścisnęłyśmy sobie dłonie i podniosłam moje zakupy z podłogi.

- Tędy. - Zwróciłam się w stronę srebrnych drzwi do windy, której używałam tylko wtedy, kiedy wracałam z zakupów. Jest tutaj sześć pięter, a ja mieszkam na drugim, z czego jestem strasznie zadowolona, bo nie jest problemem, przejść się po schodach. Kiedy drzwi windy otwarły się, obie weszłyśmy do środka i nacisnęłam guzik z naszym piętrem. - Ten chłopak, z którym widziałam cię wcześniej, to twój syn? - Zapytałam grzecznie, próbując nawiązać rozmowę.

- O rany tak! - Pisnęła. - Jestem pewna, że go pokochasz, naprawdę kochanie. - Powiedziała, uśmiechając się do mnie szeroko. Chciałabym mieć takie stosunki z rodzicami, ale oni po prostu zdecydowali, traktować mnie tak, jak to robiła moja "siostra". Mogę po prostu powiedzieć, że oni nie akceptowali sposobu w jaki mówiłam, tego w co byłam ubrana, tego że mieszkaliśmy razem, wszystkiego. Zawsze uważałam, że mnie nienawidzą, jakbym była ciężarem. Pewnego dnia, moje przypuszczenia się potwierdziły, kiedy dali mi tydzień na wyprowadzkę z domu. Teraz nie mam pojęcia, co u nich. Oni nie są moją rodziną, to tylko kilka zgubionych wspomnień. Ugh, brzmię tak tandetnie. Ale szczerze mówiąc nie tęsknie za nimi. Brakuje mi tylko kogoś, kogo mogłabym nazwać mamą lub tatą.

- Jestem pewna, że tak będzie. - Mruknęłam z uśmiechem, miałam nadzieję, że uda nam się poznać. Potrzebowałam przyjaciela, którego nigdy nie miałam. Odkąd wyprowadziłam się z domu, unikałam kontaktu ze wszystkimi. Nie miałam nikogo, oprócz Piernika, mojego grubego kota, który nie robił nic poza jedzeniem. Brzmię teraz jak zdesperowana, nudna dziewczyna, z którą nikt nie chce gadać.

- Ale Courtney, musisz wiedzieć, że on jest ślepy. - Powiedziała, uśmiechając się sympatycznie. Och, czyli on nie widzi zupełnie nic? O mój Boże. Przełknęłam ślinę. Nigdy nie miałam do czynienia z osobą niewidomą lub niesłyszącą. Czy jestem w stanie zachowywać się przy nim normalnie? - Jestem pewna, że on nie miałby nic przeciwko, gdyby dowiedział się, że powiedziałam ci, że urodził się niewidomy. - Powiedziała dość niepewnie, ale mimo to, uśmiech utrzymał się na jej ustach.

Drzwi windy otworzyły się, wyszłyśmy i pokazałam Pattie jej pokój. - Dziękuję kochanie, chcesz wejść? - Zapytała uprzejmie, przekręcając klamkę.

Zastanowiłam się chwilę, nad jej ofertą, ale odmówiłam. - Naprawdę chciałabym, ale muszę to rozpakować. - Wskazałam na torby z zakupami, które trzymałam w ręce.

- Ach, oczywiście skarbie. Cóż w takim razie do zobaczenia. Dziękuję. - Uśmiechnęła się i weszła do swojego pokoju.

__________________________________

jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach zostaw swój user w zakładce INFORMED

5 komentarzy:

  1. Wspaniały *.* Już kocham tego bloga.Ma taką cudowną i orginalną fabułę.Na pewno zostanę wierną czytelniczką

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny ♥ Czekam na pierwsze spotkanie :) Dobrze ,że Cou już wie
    Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepszy, nie moge sie juz doczekac kolejnego!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wooow, super przetlumaczone ;) Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń