- Dobranoc Justin. - Mruknęłam
zmęczonym głosem. Jazmyn poszła spać godzinę temu, a teraz kolej
na nas.
- Dobranoc Courtney. - Potarł zmęczone
oczy, ściągając czapkę z głowy, przez co jego włosy sterczały
na wszystkie strony. Oboje weszliśmy do naszych pokoi.
Rozglądałam
się w ciemności, próbując znaleźć włącznik światła. Umyłam
twarz i zęby, po czym rozebrałam się, odkładając ubrania do
torby. Założyłam moją piżamę i związałam włosy w kucyk.
Wyłączyłam światło i wślizgnęłam się pod kołdrę, szukając
wygodnej pozycji.
Odetchnęłam zrelaksowana i już po
chwili pochłonął mnie sen.
Obudził mnie niewątpliwie zapach
tostów; Swojski, ciepły zapach pobudził moje zmysły. Wstałam z
łóżka, przeciągając się i poszłam do kuchni.
- Dzień dobry. - Mruknęłam, sennym
głosem. Podeszłam do Justina, który umieszczał właśnie dwie
kromki chleba w tosterze i poklepałam go po ramieniu, żeby
wiedział, że tu jestem.
- Dzień dobry Courts. - Uśmiechnął
się perfekcyjnie, jak zawsze. - Chcesz tosta? - Zwrócił się do
mnie, unosząc brew.
- Tak, poproszę. - Uśmiechnęłam
się, podchodząc do Jazmyn, która siedziała w salonie. Kiedy
podeszłam bliżej, zauważyłam, że czyta książeczkę o
księżniczkach Disneya. Nie zdziwiło mnie to. Zachichotałam i
usiadłam obok niej, a ona przytuliła się do mojego boku.
- Cześć Courtney. - Ziewnęła, nie
odrywając wzroku od książeczki. Jestem pewna, że oglądała tylko
ilustracje. Spojrzałam na Justina, który wyciągał właśnie chleb
z tostera.
- Myślę, że śniadanie jest gotowe.
- Szepnęłam do Jazmyn, a ona zamknęła książkę i odłożyła ją
na bok.
- Courts, Jaz, zrobiłem śniadanie. -
Justin zawołał. Obie wstałyśmy z kanapy i poszłyśmy do kuchni,
gdzie czekały już trzy talerze. Usiadłam przy stole i wszyscy
zaczęliśmy jeść.
***
Po długiej dyskusji, zadecydowaliśmy,
że spędzimy ten dzień w miejscowym parku. To był ciepły i
słoneczny dzień, więc to doskonała okazja. Jestem niesamowicie
wdzięczna za tą pogodę, biorąc pod uwagę kilka poprzednich dni.
Ubrałam krótkie, kwieciste, jeansowe
szorty i koszulkę. Moje nogi były brązowe, ale to zasługa genów.
Ja i moja matka byłyśmy jedynymi „zawsze opalonymi” osobami w
rodzinie. Skóra mojego ojca i mojej siostry była bardzo blada, ale
ona zawsze uciekała się do sztucznej opalenizny.
Założyłam parę żółtych Conversów
i związałam moje włosy w niechlujny kok.
- Courtney! - Jazmyn wpadła do
sypialni, dysząc ciężko. - Justin... On... Goni... Mnie! -
Jęknęła, biorąc oddech pomiędzy każdym słowem.
Zaśmiałam się, słysząc niski
pomruk Justina. - Łaskotkowy potwór przyszedł tu po ciebie!
Oczy Jazmyn rozszerzyły się i
przytuliła się do mojej nogi. Położyłam palec na ustach,
pokazując Jazmyn, żeby była cicho.
Ignorując mnie, Jazmyn pisnęła
głośno, kiedy Justin szedł wzdłuż korytarza. Zatrzymał się, a
bezczelny uśmiech rozprzestrzenił się na jego twarzy. Odwrócił
się powoli w naszą stronę.
Zaśmiał się i wyciągnął ręce
przed siebie, gotowy żeby zacząć kogoś łaskotać.
- Jazmyn... Courtney nie może uchronić
cię przede mną na zawsze... - Powiedział, uśmiechając się do
siebie. Justin nagle rzucił się do przodu i zaczął łaskotać mój
brzuch.
Pisnęłam zaskoczona, próbując się
od niego uwolnić, a moja wspaniała przyjaciółka Jazmyn, uciekła
do salonu, zostawiając mnie samą z tym potworem.
Śmiałam się w niekontrolowany
sposób, a moje tętno przyspieszyło.
- Przestań mnie łaskotać. -
Krzyknęłam, na jednym oddechu. Przestał ruszać palcami, ale nadal
delikatnie dociskał je do mojego brzucha.
Miał szeroki uśmiech na twarzy, a
jego oczy błyszczały z radości. Mimo, że nie mógł nic zobaczyć,
wydawało się jakby patrzył mi prosto w oczy. Wykorzystałam
okazję, żeby wyplątać się z jego uścisku i pobiegłam do
salonu, gdzie ukryłam się za jedną z kanap.
Rozejrzałam się, szukając Jazmyn i
zobaczyłam, że siedzi skulona pod stołem w kuchni. Zauważyła
mnie i na jej twarzy pojawił się chytry uśmiech.
- Boo! - Justin rzucił się na
kanapie, obracając się w moją stronę. Prychnęłam i wstałam,
podchodząc do niego, ale rozłożył się na całej kanapie, nie
pozostawiając miejsca dla mnie.
- Jesteście gotowi, żeby iść do
parku? - Zapytałam, uśmiechając się. Jazmyn skinęła głową.
- Yup. - Justin uśmiechnął się,
wstał z kanapy i zawiązał sznurowadła. Wzięłam moją torebkę,
zawieszając ją na moim ramieniu i wzięłam klucze z blatu
kuchennego.
- Dobrze, poczekajcie tu chwilę, muszę
iść nakarmić Piernika. - Mruknęłam, przypominając sobie o moim
kocie. Justin zmarszczył jego idealne brwi i odchylił lekko głowę.
Zaśmiałam się cicho. - Piernik to mój kot. - Jazmyn klasnęła z
podnieceniem w dłonie, a na jej ustach pojawił się szeroki
uśmiech.
- To zajmie tylko chwilę, może
chcecie pójść ze mną? - Uśmiechnęłam się, gdy zdałam sobie
sprawę z tego, jak bardzo Jazmyn chciała zobaczyć mojego kotka.
- Mhm. - Justin mruknął kiwając
głową. Wyszliśmy z mieszkania i zamknęłam drzwi, po czym
poszliśmy do mnie.
Weszliśmy do środka. Chwyciłam
ciepłą, miękką dłoń Justina, żeby oprowadzić go po
mieszkaniu. Zauważyłam Piernika leżącego na kanapie, co wcale
mnie nie zdziwiło. Od przeciągnął swoje małe łapki, kiedy nas
zobaczył. Może ty tylko kot, ale szczerze mówiąc, kocham go
najbardziej na świecie.
- Kotek! - Jazmyn pisnęła radośnie i
rzuciła się na niego, zaczynając głaskać jego futro. Zamruczał
głośno i ponownie zamknął oczy.
- Polubił cię. - Zaśmiałam się,
patrząc na nich. Podeszłam do Jazmyn i delikatnie położyłam dłoń
Justina na grzbiecie Piernika. Zaczął go głaskać z uśmiechem na
twarzy, a ja poszłam nasypać jedzenia do miski kota. Kiedy tylko
postawiłam miseczkę na podłodze, Piernik szybko zerwał się z
kanapy i pobiegł jeść.
- Idziemy? - Uniosłam brew, ponownie
chwytając Justina za rękę.
- Yay! - Jazmyn pisnęła, wybiegając
na korytarz. Zamknęłam drzwi i ruszyliśmy na dół, długą klatką
schodową. Wciąż trzymałam dłoń Justina, gładząc ją
delikatnie kciukiem. Dotarliśmy do lobby i wyszliśmy na zewnątrz
za parą z dziećmi i pieskiem na smyczy.
Uśmiechnęłam się ciepło do
portiera i ruszyliśmy wzdłuż jednej z ruchliwych ulic Nowego
Jorku. Wzięłam Jazmyn na ręce i usadziłam ją na moim biodrze,
żeby jej nie zgubić.
- Czy jest tam plac zabaw dla dzieci? -
Jazmyn zapytała mnie, nawlekając kosmyk moich włosów na jej małe
paluszki.
- Myślę, że tak, ale pamiętaj, że
nie możesz za bardzo się od nas oddalać. - Uśmiechnęłam się
ciepło, a ona skinęła głową. Przeszliśmy przez ulicę i
weszliśmy do parku.
Postawiłam Jazmyn na ziemi i chwyciłam
ją za rękę. Puściła moją dłoń i wcisnęła się pomiędzy
mnie, a Justina. Rozłączyła nasze ręce i chwyciła moją i jego
dłoń, kołysząc nimi lekko.
- Jazmyn, tam jest plac zabaw. -
Wskazałam na kolorowe przeszkody. Małe dzieci biegały wszędzie,
uśmiechając się wesoło.
Jazmyn pobiegła na czerwoną
zjeżdżalnię. Usiadłam z Justinem na ławce, która znajdowała
się w pobliżu. Siedzieliśmy w wygodnym milczeniu, a ja
przyglądałam się Jazmyn.
- Ona już cię pokochała. -
Powiedział Justin, odnosząc się do Jazmyn. Szeroki uśmiech
pojawił się na moich ustach. - Spędziliśmy razem jeden dzień, a
ona już cię pokochała. - Zachichotał, a moje policzki zarumieniły
się.
Przyglądałam mu się. Spojrzałam w
jego piękne, ale puste oczy i ogarnął mnie ból. Nie ból
fizyczny, ale psychiczny. Wiedziałam, że to musi być dla niego
cholernie trudne – słyszeć głos Jazmyn, ale nigdy nie móc jej
zobaczyć, czuć ciepło słońca na policzkach, ale nie widzieć
skąd pochodzi. Wszystko dla niego musiało być bolesne.
_________________________________
Tak jak prosiliście, stworzyłam zakładkę z bohaterami -> CHARACTERS, ale nadal nie napisaliście mi co myślicie o gifach. W oryginale autorka do każdego rozdziału dodaje gif. Chcecie, żebym ja też to robiła?
Zapraszam na moje drugie tłumaczenie -> http://tlumaczenie-imonlyhuman.blogspot.com/
Cudowny rozdział *.* Kocham to opowiadanie. Szkoda, że tak rzadko dodajesz rozdziały :/
OdpowiedzUsuńUwielbiam te opowiadanie :) czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńTak zafascynkwało mnie twoje tłunaczenie, że sama przeczytalam całe opowiadanie po angielsku I zabiera dech w piersiach! Gorąco polecam. Czekajcie na tlumaczenie, bo warto.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wszystkich czytelników i tłumaczke ;)
jejku jakie to cudownee... ciekawe czy Justin w tym opiwiadaniu zacznie widziec
OdpowiedzUsuńKocham to. <333
OdpowiedzUsuńNie moge się doczekać nastepnego rozdziału. Jej to jest cudowne <3
OdpowiedzUsuńto jest takie piękne! tak dodawaj gify! dziękuję ci tak bardzo że tłumaczysz tak wspaniałego bloga! niespotykana zachwycająca fabuła i wgl piękne! aż słów mi brak! do następnego mam nadzieję szybko xoxo
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie spotkałam się z tak cudowną fabułą! Kiedy następny?
OdpowiedzUsuńtak bardzo chce jeszcze wiecej <3
OdpowiedzUsuńxx
bardzo mi sie podoba :)
OdpowiedzUsuńKiedy nowy? ;c Tęsknie
OdpowiedzUsuń