20 grudnia 2014

Rozdział Trzeci


Na zewnątrz robiło się coraz ciemniej, miliony jasnych świateł Nowego Jorku powoli zaczęły gasnąć. Zastanawiałam się, czy mam zostać na noc, żeby zając się Jazmyn rano, bo Pattie nic o tym nie wspominała.

Po godzinie oglądania SpongeBoba, ja i Justin, byliśmy zmęczeni. On udał się do łóżka i nalegał, abym położyła się w sypialni dla gości, a nie na kanapie, tak jak planowałam zrobić. Poszłam do pokoju gościnnego i położyłam się na cholernie wygodnym, podwójnym łóżku. Wtuliłam głowę w poduszkę, ale nie mogłam się odprężyć. Nie sprawdziłam co robi Piernik. Mogę się założyć, że jest dokładnie tam gdzie go zostawiłam, ale przecież zawsze ogień z kominka mógł rozprzestrzenić się i spalić go na proch.

Co chwilę słyszałam ciche mruczenie z sąsiedniej sypialni Justina. Niebieska, niewiarygodnie miękka kołdra, otuliła mnie mocno i powoli zasypiałam. Nagle ktoś potrząsnął moim ramieniem. Odwróciłam się, marszcząc brwi w zmieszaniu. Zobaczyłam małą dziewczynkę, o twarzy aniołka. Uśmiechnęła się do mnie, ukazując jej małe, białe ząbki.

Odwzajemniłam uśmiech. Dlaczego ona jest taka spokojna? Przecież nawet nie wie kim jestem.

- Cześć Courtney! - Szepnęła słodko. Okej, mój błąd. Jednak wie, kim jestem.

- Um, hej Jazmyn. - Powiedziałam, nadal niepewna całej tej sytuacji. Ona uśmiechnęła się szeroko i wdrapała na moje łóżko, które było prawie wyższe od niej. Przeczołgała się nade mną, uważając żeby nie wbić kolana w mój brzuch, za co byłam jej bardzo wdzięczna. Okryła się kołdrą i przytuliła fioletowego misia do piersi.

Po kilku chwilach, usłyszałyśmy ciche chrapanie Justina, z pokoju obok. Te ściany są zdecydowanie zbyt cienkie. Jazmyn zachichotała, a moje policzki zaczęły boleć, od powstrzymywania głośnego śmiechu.

- Justin powiedział mi o tobie. - Jazmyn powiedziała rzeczowo, spoglądając na mnie. O Boże. - Powiedział, że jesteś bardzo miła i przyszłaś tu, żeby zaopiekować się mną. - Uśmiech powoli wkradł się na jej małą twarz.

- Naprawdę? - Uniosłam brew, uśmiechając się głupkowato.

- Tak. - Powiedziała, a jej uśmiech ponownie zniknął. - Nie potrzebuję opieki, potrafię zająć się sobą. - Stwierdziła, składając ramiona na piersi, ściskając mocniej swojego misia.

Podczas gdy ja śmiałam się wewnętrznie, ona przyglądała mi się z poważną miną.

- No cóż, nie jestem tutaj żeby się tobą opiekować, jestem tu jako przyjaciółka. Co powiesz na piżama party, hmm? - Zapytałam, przybijając sobie wewnętrznie piątkę, widząc uśmiech na ustach małej. Pokiwała szybko głową.

- No dobrze, więc postanowione. - Zaśmiałam się cicho. Po chwili moje powieki ponownie zaczęły się zamykać. - Jazmyn? - Szepnęłam cicho, czekając kilka sekund na odpowiedź, ale zamiast tego usłyszałam tylko cichutki dźwięk jej oddechu. Ułożyłam się wygodnie, uważając żeby za bardzo nie ruszać materacem. Ostatecznie zamknęłam oczy, a moje długie rzęsy, delikatnie głaskały moje policzki. Przytuliłam twarz do puszystej poduszki. Rozchyliłam moje usta, czując jak powoli zasypiam.

Obudziłam się i przetarłam powoli moje oczy, próbując przyzwyczaić je do jasnego, słonecznego światła, które przenikało przez kremowe zasłony, oślepiając mnie. Obróciłam głowę w bok. Poduszki było porozwalane, a na miejscu Jazmyn leżał tylko fioletowy miś.

Słyszałam stłumione głosy dochodzące z salonu i brzęczenie fikcyjnych postaci z telewizora.

Opuściłam moje bose stopy na podłogę. Kremowy dywan od razu rozgrzał moje nogi. Podgrzewana podłoga, wow. W moim własnym łóżku mogłabym zakopać się w pościeli, a i tak byłaby szansa, że zamarznę na śmierć.

Wstałam powoli, podeszłam do małej toaletki, przeglądając się w lustrze. Moja włosy nadal związane były w niechlujny kok, który zrobiłam poprzedniego wieczoru. Moja twarz była blada, pozbawiona makijażu, a usta spierzchnięte.

Miałam na sobie dużą koszulkę z wycięciem w kształcie V przy szyi i workowate spodnie w kratkę. Były one cholernie wygodne. Zawsze nosiłam luźne ubrania po domu.

Wyszłam z sypialni na jasno oświetlony korytarz. Wszystkie drzwi były zamknięte i wszystkie wyglądały identycznie. Usłyszałam głośny śmiech i słodki dziecięcy chichot. Uśmiechnęłam się do siebie i ruszyłam w tamtym kierunku. Otworzyłam drzwi prowadzące do salonu i zobaczyłam Justina i Jazmyn na kanapie, oglądających SpongeBoba. Znowu?

Cicho zamknęłam za sobą drzwi i zrobiłam kilka kroków w ich stronę. Jazmyn odwróciła się, a na jej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.

- Courtney! - Krzyknęła radośnie i gestem dłoni wskazała, żebym podeszła bliżej. Jest niesamowicie rzeczowa, jak na czterolatkę. Uśmiechnęłam się i podeszłam do nich. Justin odwrócił się do mnie i uśmiechnął się szeroko. Odwzajemniłam uśmiech, mimo że mnie nie widział, ale wiedziałam, że muszę się zachowywać tak, jakby mógł.

- Hej Justin. - Powiedziałam, a mój głosy był lekko zachrypnięty od snu.

- Dzień dobry Courts. - Powiedział, poklepując miejsce obok niego. Cóż, chyba mam nowy pseudonim.

Spojrzałam na Jazmyn, która podniosła brwi, a na jej małych ustach pojawił się figlarny uśmieszek. Ponownie uśmiechnęłam się i usiadłam na kanapie, obok Justina. Mały chichot uciekł z ust Jazmyn zwracając naszą uwagę. O Boże.

Posłałam jej znaczące spojrzenie, a ona założyła ręce na biodrach.

- O Boże, śniadanie. Dobra, na co macie ochotę? - Pisnęłam, przypominając sobie o tym. Dlaczego Pattie nie opisała mi tego wszystkiego trochę dokładniej?

- Naleśniki! - Jazmyn krzyknęła, a jej twarz rozjaśniła się jeszcze bardziej, o ile w ogóle to było możliwe.

- Mogę to zrobić. - Skinęłam głową.

- Courts, nie musisz robić śniadania. Ja to zrobię, a Jazmyn mi pomoże. - Justin powiedział obracając się w moją stronę. Był takim gentlemanem, że to aż nierealne, ale ja nalegałam. Kocham gotować naleśniki i zawsze przyrządzam je w domu, więc dlaczego nie teraz?

- Nie, zrobię śniadanie. Czy pozwalasz mi zrobić naleśniki? - Zapytałam, z nadzieją, że się zgodzi. Skinął głową, uśmiechając się ciepło. Nie uśmiechnął się szeroko, przez co miałam ochotę rozszerzyć jego usta, żeby zobaczyć jego perłowe zęby. Znów miałam okazję żeby przyjrzeć mu się uważnie. Jego włosy były ułożone na żel w tak doskonałym stylu, że zastanawiałam się, jak zrobił to bez patrzenia. Jego miodowe oczy mieniły się żółtymi plamkami, przez jasne światło. Różowy język co chwilę nawilżał jego pulchne, błyszczące usta.

Miał na sobie tylko spodenki od koszykówki, który zwisały luźno ukazując jego bokserki. Srebrny łańcuch, który był zawieszony na jego szyi, stukotał cicho, z każdym jego ruchem. Kaszlnęłam niezręcznie.

- Jesteś pewna? Kocham naleśniki. - Uśmiechnął się wstając z kanapy i ruszył w stronę dużej, czerwonej lodówki, która stała w rogu kuchni.

Wstałam z kanapy i poszłam za nim. Otworzył lodówkę i przejechał palcem wzdłuż kartonów, które stały na drzwiach. Zatrzymał się na soku pomarańczowym i wyjął go. Sięgnął do jednej z szafek nad głową i wyciągnął trzy identyczne szklanki.

Wyjęłam wszystkie potrzebne składniki z lodówki. - Soku? - Justin zapytał mnie, kończąc nalewać drugą szklankę. Jak on to robi?

- Um, tak, poproszę. - Napełnił kolejną szklankę, zakręcił nakrętkę i odłożył sok na właściwe miejsce w lodówce.

Nalałam ciasto naleśnikowe na patelnie i odetchnęłam, czując ten niebiański zapach. Mój żołądek zaburczał cicho, bo nie mogę nic poradzić na to, że zapach naleśników od razu sprawia, że robię się głodna.

Justin i Jazmyn siedzieli na krzesłach, umieszczonych wokół kuchennej wysepki i wdychali zapach jedzenia. Cóż, przynajmniej nie jestem jedyna.

Kiedy naleśniki były gotowe, wyjęłam trzy talerze z jednej z szafek i umieściłam po jednym, na każdym z nich. Mogę przysiąc, że wszyscy byliśmy strasznie głodni.

- Polewy? - Zapytałam, wyjmują syrop klonowy, cukier i pół cytryny. Położyłam to wszystko na stole.

- Syrop klonowy. - Jazmyn krzyknęła, klapiąc dłońmi w stolik ze ekscytacją. Zachichotałam, widząc jak bardzo jest radosna.

- Z cukrem i cytryną poproszę. - Justin uśmiechnął się. - Na pewno nie potrzebujesz pomocy? - Zapytał z troską. Uśmiechnęłam się pod nosem.

- Nie, dzięki J, naprawdę wszystko jest w porządku. - Justin wydawał się zadowolony przez to jak go nazwałam. Uśmiechnął się szeroko, ukazując swoje idealne zęby.

- Nowy pseudonim, tak? J, podoba mi się.

- Tak... Cieszę się, że ci się podoba. - Jazmyn wciąż przerzucała wzrok ze mnie na Justina, a potem znów na mnie. Co ona sobie myśli?

Przygotowałam naleśniki; Mój był z cukrem i z cytryną, tak jak Justina. Uszykowałam trzy pary sztućców i umieściłam wszystko na stole. Jazmyn i Justin od razu zaczęli jeść z apetytem. Również zabrałam się do jedzenia i muszę przyznać, że to było naprawdę pyszne. Ale naleśniki zawsze są smaczne, prawda?

Kiedy skończyliśmy jeść, umieściłam wszystko w zmywarce, z pomocą Justina i Jazmyn. Wróciłam do sypialni, żeby się przygotować. Umyłam zęby, poprawiłam fryzurę i zrobiłam lekki makijaż. Nie miałam pojęcia, kiedy wróci Pattie, więc po prostu cieszyłam się czasem spędzanym z Justinem i Jazmyn.

___________________________________


15 komentarzy:

  1. O boże taki wspaniały rozdział ♥ Hahah Jazmyn i jej spojrzenia na Justina i Courtney.Nie sądziła,że Justin będzie tak dobrze sobie radził jako nie widomy,że sam umie zrobić sobie śniadanie i w ogóle. Czekam na następny.Co ile będziesz dodawać rozdziały?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem co ile będą pojawiały się rozdziały. Wszystko zależy od tego, kiedy znajdę czas, ale postaram się dodawać je jak najszybciej.

      Usuń
  2. Naprawdę super jest to opowiadanie, czekam na nn :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejus kocham to!!<3 czekam nn!!!*.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku, cudowne!! Justin jest taki słodki, a Jazmyn chyba coś podejrzewa, haha
    Czekam na kolejny i zapraszam również do siebie :)
    http://too-easy-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. wow/! nie byłam na początku przekonana do tej fabuły, ale jestem strasznie miło zaskoczona! Nie mogę się doczekać kolejnego!♥

    OdpowiedzUsuń
  6. jejku wspaniale :)
    mam nadzieję, że rozdziały będą pojawiać się w niedługich odstępach :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Od razu pokochalam bloga ! :) nie moge sie doczekac następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba sie zakochalam:) czekam na nn✌

    OdpowiedzUsuń
  9. genialne! czekam niecierpliwie na nastepne rozdzialy :)
    moglabys dodac bohaterow?

    OdpowiedzUsuń
  10. Loffciam to opowiadanie !!! ;)
    Zapraszam do mnie www.life-is-broken.blogspot. com

    OdpowiedzUsuń

  11. Jestem strasznie ciekawa jak to sie salej potoczy, Justin wydaje sie byc takie.. jakby mimo wszystko widzial.. znaczy ugh.. no wiesz o co mi chodzi.

    OdpowiedzUsuń
  12. to jest taki dobry blog! a fabuła jest genialna! jeszcze nigdy takiej nie spotkałam, mam nadzieję że nn pojawi się szybko i że doprowadzisz tego bloga do końca do zobaczenia xoxo

    OdpowiedzUsuń